Z notatnika carycy Aleksandry Fiodorownej 26 lipca 1904
Waga - 4660, długość - 58. Obwód głowy - 38, a klatki piersiowej - 39. Następca tronu carewicz Aleksy Mikołajewicz urodził się w piątek 30 lipca, 1904 roku o godzinie trzynastej piętnaście.
Z dziennika Nicky'ego 30 lipca, Peterhof
To wspaniały i niezapomniany dzień dla nas wszystkich, bo Bóg wyraźnie okazał nam dzisiaj
swoją łaskę. O trzynastej piętnaście Alix urodziła syna, któremu nadaliśmy imię Aleksy, jak
wcześniej już nazywaliśmy go w naszych modlitwach. Wszystko poszło niewiarygodnie szybko, a przynajmniej mnie się tak wydaje. Rano jak zwykle poszedłem do
mamy, a potem udałem się na poszukiwania Alix, żeby zjeść z nią obiad. Była już na górze, a
pół godziny później nastała ta szczęśliwa chwila. Nie wiem, jak dziękować Bogu za to, że w
tych ciężkich, wystawiających nas na próbę czasach zesłał nam taką pociechę! Kochana Alix czuje się bardzo dobrze. O drugiej przyjechała mama, lecz zanim po raz pierwszy zobaczyła wnuczka, spędziła ze mną sporo czasu. O piątej zabrałem dzieci do cerkwi; była tam już cała rodzina. Wysłałem też masę telegramów. Misza także przyjechał z obozu; powiedział, że „przeszedł teraz na emeryturę". Obiad zjedliśmy w sypialni.
Z dziennika W. Ks. Konstantyna Konstantynowicza
30 lipca
Wycinek z gazety: „Zgodnie z oświadczeniem z 28 czerwca 1899 roku Naszym następcą
uczyniliśmy Naszego ukochanego brata wielkiego księcia Michała Aleksandrowicza, do tego
jednakże tylko czasu, gdy urodzi Nam się syn. Tak więc od chwili obecnej zgodnie z
nienaruszalnymi prawami Imperium Cesarski tytuł Następcy Tronu Carewicza oraz wszystkie
związane z tym prawa przysługują Naszemu Synowi Aleksemu".
Bóg zesłał Ich Wysokościom syna. Cóż to za radość! Rosja czekała na następcę tronu przez dziesięć lat i wreszcie marzenie się ziściło. Wkrótce po jego narodzinach usłyszeliśmy odpalone w forcie salwy armatnie - z trzystu jeden dział. Następca tronu otrzymał imię
Aleksy. Gdy dotarliśmy do cerkwi, Te Deum akurat się skończyło. Car wyszedł na zewnątrz i wraz z matką i starszymi córkami — Olgą, Marią i Tatianą- obszedł całe zgromadzone
towarzystwo, po kolei przyjmując od każdego gratulacje. A obecna była tam cała rodzina, najbliżsi dworzanie, sztab generalny oraz oficerowie regimentu gwardzistów i kawalerii Jego Wysokości. Podobno poród trwał dwie godziny i wszystko poszło dobrze; dziecko ma pięćdziesiąt osiem centymetrów i waży pięć i pół kilo.
Z pamiętników Olgi [siostry]
Miało to miejsce podczas wojny z Japonią. Z powodu wszystkich tych klęsk ponoszonych w
walkach w Mandżurii, cały naród pogrążony był w głębokiej rozpaczy. A jednak dobrze
pamiętam, jak szczęśliwe miny mieli ludzie, gdy ogłoszono tę nowinę.
Wiadomo przecież, że moja szwagierka nigdy nie porzuciła nadziei, iż urodzi syna, i jestem
pewna, że zawdzięcza go właśnie św. Serafimowi.
Z dziennika W. Ks. Konstantyna Konstantynowicza
2 sierpnia
O piątej wraz z żoną wybrałem się do cesarzowej wdowy na herbatę. Ogromnie się ucieszyła
z narodzin carewicza, ale dziś znów była zasmucona i przejęta wieściami o naszej flocie.
Były następca tronu Misza także zjadł z nami podwieczorek; cały czas promieniał szczęściem,
że nie jest już następcą tronu.
Z pamiętników Marii Pawłownej [młodszej]
Razem z wujkiem i ciocią [Siergiej, Ella] pojechaliśmy do Peterhofu, aby wziąć udział w ceremonii chrztu małego carewicza. Nowo narodzonego chłopczyka przywieziono do kościoła pozłacaną karocą eskortowaną przez oddział kawalerii. Jechała z nim także jego pielęgniarka oraz carska garderobiana. A już od świtu regimenty wojska ustawiały się wzdłuż trasy przejazdu orszaku, w którego skład wchodziło wiele ozdobnych powozów ciągnionych
przez przystrojone w pióra konie.
O jedenastej przed południem gotowa była cała rodzina oraz dwór — mężczyźni w galowych
mundurach, a damy w złotych i srebrnych sukniach z długimi trenami, błyszczącymi od biżuterii. Car, wielcy książęta i księżne, ambasadorowie oraz wysocy dygnitarze uformowali korowód i krocząc przez pełne gości sale, ruszyli do pałacowej cerkwi.
Małego carewicza, ułożonego na poduszce ze srebrnego materiału, niosła krocząca na czele tej procesji carska garderobiana. Cała cerkiew jarzyła się światłem. W drzwiach cesarza powitali liczni duchowni z metropolitą Sankt Petersburga na czele. Gdy msza się skończyła, dziecko w taki sam ceremonialny sposób zostało przyniesione z powrotem do domu. Resztę
dnia wypełniło składanie gratulacji i bankiet.
W celu uczczenia armii walczącej w tym czasie na równinach Mandżurii, wszyscy biorący udział w wojnie żołnierze ogłoszeni zostali ojcami chrzestnymi małego księcia.
List Alix do Nicky'ego
15 sierpnia, Peterhof
Pewna jestem, że tęsknisz na naszym kochanym dzieciątkiem -jest słodziutki. Rzeczywiście
nietrudno zrozumieć, dlaczego Bóg zesłał go nam akurat w tym roku, bo przychodząc na ten świat zjawił się niczym promyk słońca. To rzeczywiście prawda, że Bóg nigdy o nas nie zapomina.
Masz teraz dla kogo pracować i komu przekazywać swe ideały, tak by mały był ci pomocny, gdy już dorośnie. A zapewniam cię, że wszyscy tu uważają, iż rośnie z dnia na dzień.
List Alix do Nicky'ego
[bez daty] sierpień, Peterhof
Mój ty ukochany słodki aniele,
I znów opuściłeś swoją żoneczkę, lecz tym razem ma ona cudownego synka, który ukoi jej
smutne serce.
Ciężko się rozstawać, ale dzięki Bogu nie na długo; Kozacy szczęśliwi będą widząc cię
zwłaszcza teraz, kiedy pojawił się nasz kochany malutki, który niczym ogniwo łańcucha łączy ich z byłym atamanem. Nie wątpię także, iż Moskwa przywita cię okrzykami radości, gdy
będziesz przejeżdżał przez miasto. Noce tutaj straszliwie będą mi się ciągnęły.
Uwielbiam spoglądać na ciebie, gdy nie mogę zasnąć, bo cały pokój zdaje się wtedy jaśnieć
światłem... Postaram się być dzielna, ale te moje
głupie nerwy takie są słabe, Ŝe nie daję rady powstrzymywać się od łez i płaczę jak zawsze.
Och, jakże bardzo cię kocham!!! Jeden Bóg wie, jak bardzo...
List cesarza Wilhelma II do Nicky'ego
16 sierpnia, zamek Wilhelmshohe
Najdroższy Nicky,
Jak to miło z twojej strony, że właśnie mnie poprosiłeś, bym był ojcem chrzestnym twego
małego synka! Wyobrażasz sobie pewnie, jak ogromnie się wszyscy ucieszyliśmy, gdy dostaliśmy telegram zawiadamiający nas o jego narodzinach!... Oby wyrósł na dzielnego żołnierza oraz mądrego i potężnego męża stanu; niech Bóg zawsze mu błogosławi i chroni jego ciało i duszę od wszelkiej krzywdy. I oby przez całe życie był dla was niczym promyk słońca, rozświetlając dni tak jak
teraz, w tych ciężkich czasach!
List ten przesyłam ci przez Henryka; on także przekaże ci ode mnie moje najszczersze i
najserdeczniejsze życzenia dla ciebie, Alix i chłopaczka! Załączam także prezent dla mego
chrześniaka; jest to puchar, którego mały, mam nadzieję, będzie używać, gdy pojmie, iż
pragnienia mężczyzny nie zdoła ugasić samo tylko mleko! ...
Tocząca się wojna jest dla twej armii i floty wyjątkowo ciężka; ogromnie ci współczuję z
powodu straty tylu żołnierzy, którzy albo polegli, albo potopili się pełniąc służbę i lojalnie
wypełniając złożone swemu cesarzowi przysięgi.
Oby posiłki, które wysyłane są obecnie na linię frontu, zdołały na tyle zwiększyć liczebność i
siłę twej armii, byś także w kwestii jej wielkości zapewnił sobie absolutną przewagę. Na tyle,
na ile mogłem się rozeznać, Kuropatkin' ma na polach sto osiemdziesiąt tysięcy ludzi,
podczas gdy Japończycy zgromadzili dwieście pięćdziesiąt - dwieście osiemdziesiąt tysięcy. Wygląda na to, że różnica jest wciąż duża, co sprawia, iż zadanie
dzielnego generała jest bardzo trudne do wykonania. Gdyby twoje okręty uciekając z Port Artur nie zdołały z powodu poniesionych w walkach strat dotrzeć do Władywostoku, byłoby najlepiej, gdyby skierowały się do Tsingtau, gdzie mogą spokojnie przeczekać aż do końca wojny nie narażając się na wysadzenie w powietrze lub zatopienie; zaopiekujemy się równi
„Carewiczem" i torpedowcami. Oby następny rok okazał się dla ciebie szczęśliwszy, tak by twoja armia - w pełni gotowa i silna — miała w starciu z wrogiem większe szansę niż obecnie; bo wydaje mi się, że wciąż istnieje niebezpieczeństwo, iż Kuropatkinowi odetną
drogę odwrotu i będzie musiał walczyć, żeby przebić się w stronę Mukdenu - może Bóg da i przedostanie się tam bez strat.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że w końcu odniesiesz zwycięstwo, ale kosztować cię ono
będzie dużo pieniędzy i ludzi; twoi żołnierze są dzielni, a właściwie pokierowani pokonani
być mogą jedynie przez znacznie przeważające wojska wroga walczące długo i cierpliwie.
Naturalnie działania na lądzie staną się łatwiejsze i przyniosą lepsze rezultaty, gdy tylko na
miejsce walk przybędzie flota bałtycka i wyprze Japończyków z powrotem do ich portów, tak
by twoje okręty odzyskały panowanie na morzu, utracone wskutek nieudolności admirałów
dowodzących siłami morskimi w Port Artur...
Z poważaniem
twój najbardziej ci oddany i życzliwy przyjaciel i kuzyn, Willy
Z dziennika Nicky'ego
8 września, Peterhof
O jedenastej zabrałem dzieci do cerkwi. Lunch zjedliśmy we własnym gronie. Alix i ja
ogromnie się zaniepokoiliśmy, bo mały Aleksy zaczął dziś krwawić z pępka i z przerwami ciągnęło się to aż do wieczora! Musieliśmy posłać po Korowina oraz chirurga Fiodorowa; o siódmej założyli mu opatrunek. A malutki cały czas niesamowicie był spokojny i wesolutki!
W chwilach takiego niepokoju straszny ból ściska serce człowieka!
9 września
Rano na bandażu była krew, ale od dwunastej aż do wieczora nie pojawiła się ani jedna
plamka..
Z pamiętników Marii Pawłownej [młodszej]
Nawet i w naszym domu zagościła jakaś melancholia. Wujek i ciocia na pewno już mają
świadomość tego, że ich dziecko urodziło się chore i że od pierwszej chwili swego życia cierpi na nieuleczalną chorobę, hemofilię, która objawia się skłonnością do krwawienia i
niemożliwością zatamowania krwotoków. Rodzicom niewątpliwie natychmiast wytłumaczono, na czym polega choroba ich synka. Nikt nigdy się nie dowie, jakie uczucia wzbudziła w nich ta straszliwa wiadomość...