– My, Hohenzollernowie bierzemy naszą władzę od Boga i mamy wynikające z tego obowiązki wobec niego. Natchniony tym przekonaniem, jestem zdecydowany sprawować władzę – mówił po uroczystości koronacyjnej Wilhelm II
Hohenzollern.
– Człowiek niepoważny, niedojrzały emocjonalnie, nienadający się do cesarskiej funkcji – o Wilhelmie II Hohenzollernie mówi historyk prof. Marian Wojciechowski, audycji Sławomira Szofa z cyklu "Postacie XX wieku". (PR, 21.01.1996)
Wilhelm II urodził się 27 stycznia 1859 w Poczdamie jako Friedrich Wilhelm Albert Victor, książę Prus. Matka Wilhelma II, Wiktoria, była najstarszą córką królowej Wielkiej Brytanii o tym samym imieniu. Nie poświęcała synowi za wiele uwagi. Przyszły cesarz Niemiec większość czasu spędzał na nauce. W 1877 roku rozpoczął służbę wojskową i brał udział w ćwiczeniach armii pruskiej. Następnie studiował prawo i nauki polityczne.
20 marca 1890 młody 29-letni cesarz zmusił do dymisji żelaznego kanclerza - Otto von Bismarcka. – Dziś wiadomo, że Wilhelm II nie znosił wokół siebie osobowości silniejszych i bardziej doświadczonych – podkreślał historyk prof. Marian Wojciechowski w audycji Sławomira Szofa w 1996 roku.
W sierpniu 1914 roku Wilhelm II Hohenzollern mówił: "Wiedzcie moi poddani, że poprowadzę Was ku świetlanej przyszłości, ale pod jednym warunkiem: że będziecie wierni tronowi i ołtarzowi. Jeśli będzie stawał w opozycji do mnie – wyślę do diabła ten na wpół zwariowany Reichstag. Dla mnie każdy socjaldemokrata równa się wrogowi Rzeszy i Ojczyzny."
Podobno słowa te, stary już Otto von Bismarck skomentował krótko: "Brak miary".
– To nie była tego rodzaju osobowość, że narzucała swoje myślenie innym – stwierdził prof. Wojciechowski. – Wilhelm II miał przede wszystkim autorytet cesarza z bożego nadania. Natomiast wiemy, że ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że był emocjonalnie niedojrzały.
Hohenzollern położył wielki nacisk na zmianę podejścia w polityce międzynarodowej. Zakończył sojusz z Rosją i wszedł w konflikt z Francją. Zaczął budować wielką flotę niemiecką i wszedł w spór z Anglią, co było bez wątpienia jego wkładem w genezę I wojny światowej. Wilhelm II po zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda zapewnił Austrię o pełnym poparciu w razie wojny. Ciężko go jednak obciążać winą za wybuch I wojny światowej.
– Brak absolutystycznej osobowości pokazał się właśnie w czasie wojny – mówił prof. Marian Wojciechowski. – Można mówić o Wilhelmie jako o cesarzu stojącym w cieniu, rządził kto inny – armia.
Armia pchała go do wojny, ale i powoli pozbawiała władzy. Właściwie od 1915 roku już nie miał realnego wpływu na politykę. 9 listopada 1918 cesarz abdykował, dzień później przeniósł się ze swojej kwatery wojskowej w belgijskim Spa do Holandii, która udzieliła mu azylu. 28 listopada 1918 już w Holandii oficjalnie oddał władzę. – Różni byli cesarze, lepsi i gorsi – zaznaczał w audycji prof. Wojciechowski. – Ten należy na pewno do tego gorszego gatunku. Człowiek niepoważny, niedojrzały emocjonalnie, nienadający się do cesarskiej funkcji na pewno.
Źródło : polskieradio.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz