niedziela, 24 kwietnia 2016
Z KART BIOGRAFII - ŻONA CESARZA
"Moje ty najdroższe Słoneczko. Obudziłem się dzisiaj z twoim słodkim imieniem na ustach; szczerze i gorąco pomodliłem się za twoje dobro, zdrowie i szczęście. Moja Maleńka, wiedz, że mojej miłości do ciebie nie da się ubrać w słowa - to uczucie wypełnia mnie całkowicie i rozświetla smutek, jaki ostatnio jest moim udziałem. Niech Bóg cię błogosławi, moja Alix. Nicky"
Z dziennika Nicky'ego, 13 listopada, Carskie Sioło "... Z moją kochaną Alix zobaczyłem się przy herbacie, po czym odprowadziłem ją i pożegnaliśmy się, bo nie możemy się już teraz widywać! Ciągle mam wrażenie, że to ktoś inny się żeni, bo naprawdę dziwna mi się wydaje myśl, że to ja mam wziąć ślub w takich okolicznościach..."
Z dziennika Nicky'ego,14 listopada, Sankt Petersburg
"Nadszedł dzień mego ślubu! Wszyscy razem wypiliśmy najpierw kawę, a potem rozeszliśmy się, aby się przebrać. Ja włożyłem na siebie mundur huzarski i o wpół do dwunastej wyruszyłem razem z Miszą do Pałacu Zimowego. Cały Newski Prospekt obstawiony był wojskiem oczekującym przejazdu mamy z Alix. Moja ukochana ubierała się w sali malachitowej, a my siedzieliśmy przez ten czas w pokoju arabskim. Było za dziesięć pierwsza, gdy orszak wyruszył do soboru, z którego wyszedłem jako mężczyzna żonaty! Moimi drużbami byli: Misza, Georgie, Kirył i Siergiej. W pokoju malachitowym dostaliśmy od rodziny wielkiego srebrnego łabędzia. Kiedy Alix się przebrała, wsiadła wraz ze mną do powozu z tradycyjnym rosyjskim zaprzęgiem i pocztylionem, i tak pojechaliśmy do Soboru Kazańskiego. Na ulicach stały takie tłumy, że trudno się było między nimi przecisnąć! Gdy dotarliśmy do Aniczkowa, przywitała nas gwardia honorowa. A w naszej komnacie już czekała na nas mama z chlebem i solą. Wieczór upłynął nam na odpowiadaniu na telegramy."
List Alix do siostry, Wielkiej Księżnej Elżbiety. " Wyobraź sobie moje odczucia. Wczoraj w głębokiej żałobie, opłakujesz ukochanego człowieka, jutro ubierasz wspaniałą suknię ślubną. Trudno sobie wyobrazić większy kontrast, jednak właśnie takie okoliczności jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyły..."
List lorda Carringtona do królowej Wiktorii, 14 listopada,
Sankt Petersburg
"Lord Chamberlain pokornie składa wyrazy szacunku i ośmiela się przedstawić kilka faktów na temat ślubu cara, które mogły nie zostać zawarte w dokumenatch, ale mogą okazać się interesujące dla Waszej Królewskiej Mości. Ranek był ponury, zupełnie jak typowy listopadowy dzień w Anglii. O jedenastej lord Chamberlain podjechał do Bramy Głównej Pałacu Zimowego. Na ten dzień zrezygnowano z żałoby i służący obsługujący powozy mieli na sobie czerwone płaszcze i sznurowane trójgraniaste kapelusze - woźnice nosili takie same kapelusze, ale w poprzek przechylone na prawą stronę. W pałacu zebrały się już tłumy ludzi — większość salonów była tak zatłoczona, że niełatwo było gdziekolwiek się przecisnąć... Mówiono, że na ślubie obecnych było osiem, a nawet dziesięć tysięcy osób. Jest to całkiem możliwe , gdyż pokoje w pałacu są przeogromne, a i ilość ich niezliczona.... Lorda Chamberlaina Waszej Królewskiej Mości ustawiono tuż przed grands charges de la Cour, których jest sześciu albo siedmiu i którzy szli bezpośrednio przed carem. Potraktować to należy jako specjalne wyróżnienie dla Waszej Królewskiej Mości. Tuż przed rodziną carską i królewską szedł marszałek dworu, książę Trubecki, ze złotym pastorałem długim na ponad dwa metry i zwieńczonym diamentową koroną. Dopiero o dwunastej trzydzieści otwarto drzwi i król Danii poprowadził carską procesję z cesarzową Marią na czele. Caryca miała na sobie białą suknię i wyglądała bardzo blado i smutno, lecz była spokojna i opanowana, a jej oblicze nie zdradzało żadnych emocji - naprawdę trzeba przyznać, że dzielnie trzymała się przez cały ten trudny czas. Wypada wyrazić nadzieję, iż w przyszłości, kiedy życie znów zacznie biec normalnym codziennym trybem, caryca znosić będzie swój los z odwagą i spokojem.
Car, ubrany w bardzo prosty mundur, prowadził pannę młodą, która wyglądała po prostu wspaniale — na głowie miała diamentowy diadem oraz dodatkową jeszcze diamentową ozdobę, która przekształcała diadem w koronę; na ramiona spływały jej dwa długie loki (takie jak nosiła kiedyś księżna Walii), na szyi miała przepiękny naszyjnik i ozdoby, a na sukni bardzo długi płaszcz ze złotej tkaniny lamowanej gronostajami. Wyglądała dokładnie tak, jak powinna prezentować się idąca do ołatrza caryca Rosji, a poruszała się z prawdziwą swobodą i wielką gracją. Ilekroć się z kimś witała, zgodnie ze swym zwyczajem wyraźnie skłaniała głowę, co wszyscy tutaj zauważyli i przyjęli z dużym uznaniem. Za młodą parą kroczyli członkowie rodziny carskiej i królewskiej oraz ich goście tworząc długi korowód...
Kiedy wreszcie cały ten orszak dotarł do świątyni, która nie jest zbyt duża, i rodzina królewska weszła do środka, tłum ludzi łącznie z siedemdziesięcioma damami dworu zaczął się strasznie przepychać i w rezultacie ambasadorowie ani nic nie widzieli, ani też nie byli widziani. Podczas nabożeństwa śpiewał chór bez akompaniamentu organów, a trzeba przyznać, że wszyscy śpiewacy mieli znakomicie wyćwiczone i niezwykle czyste głosy. Z minuty na minuty tłum w cerkwi gęstniał. W końcu państwo młodzi wsunęli obrączki na palce, po czym musieli obejść ołtarz trzy razy, a następnie przed nim uklęknąć. Przez cały czas trwania uroczystości trzymano nad ich głowami złote korony. Było dokładnie pięć minut po pierwszej, gdy panna młoda została ogłoszona carycą. Carrington"
Z dziennika Nicky'ego, 15 listopada, Carskie Sioło
"No i jestem już żonatym mężczyzną! Na szczęście nikt nam dziś rano nie przeszkadzał, więc mogliśmy spokojnie odpowiedzieć na wszystkie telegramy. Po kawie przyszła odwiedzić nas mama - podobało jej się bardzo to, jak urządziliśmy nasze nowe pokoje. Najbardziej lubimy obydwoje siedzieć w tym narożnym. Obiad zjedliśmy o pierwszej. Potem poszedłem z Alix do twierdzy pomodlić się przy grobie mego kochanego niezapomnianego papy... O piątej z wizytą przyszła rodzina - wszyscy przynieśli prezenty dla mojej kochanej Alix i zostali u nas na podwieczorek. Kolację zjedliśmy we trójkę, bo był z nami Ernie, a później odprowadziliśmy go oraz Irenę i Henry'ego na stację. Odjechali pociągiem o ósmej czterdzieści pięć. Wieczór spędziliśmy na górze czytając listy z zagranicy..."
List Alix do Królowej Wiktorii. "Kochana Babciu. Wysyłam ci ten list za pośrednictwem lorda Carringtona, który wyjeżdża jeszcze dzisiaj. Brak mi słów podziękowania za twój słodki list pełen życzeń i błogosławieństw i za wspaniałe prezenty, które od ciebie dostałam. Medalion z twoją kochaną podobizną jest przepiękny i ogromnie go sobie cenię, a ten śliczny pierścionek włożyłam na palec w dniu ślubu i teraz zawsze już na nim pozostanie przypominając mi, ilekroć na niego spojrzę, o kochanej osobie, która mi go podarowała. Tkaniny, szale i peleryna są wprost urocze i na pewno się przydadzą, choć sądzę, że jeszcze długo nie będę mogła uszyć z nich sukien. Możesz sobie wyobrazić, babciu, jakie uczucia towarzyszyły nam w tym weselnym dniu... przecież dziesięć lat temu na ślubie Elli obecni byli obaj nasi ojcowie, a teraz... była tylko biedna ciocia Minnie (caryca - wdowa) . Ciocia to prawdziwy anioł dobroci; jest tak czuła i dzielna, że aż brak mi słów. Dobrze, że był przy niej jej ojciec - miała w nim pociechę i mogła wesprzeć się na jego ramieniu. Ja sama bardzo tęskniłam za mym kochanym papą, a biedny Nicky odczuwał brak swego wyjątkowo ciężko. Dobrze przynajmniej, że jesteśmy już małżonkami, bo mogę spędzać z Nickym więcej czasu i starać się mu pomagać i nieść pociechę. On jest dla mnie nadzwyczaj dobry, a moje wielkie uczucie do niego z każdym dniem przybiera na sile. Obydwoje ogromnie się cieszymy, babciu, że podarowałaś Nicky'emu ten wspaniały regiment, a i fakt, że w ogóle o tym pomyślałaś, wzruszył nas do głębi. Mieszkamy tutaj w ślicznych pokoikach, bo nasze komnaty w Pałacu Zimowym nie są jeszcze w pełni wykończone, a poza tym nie chcieliśmy tak od razu opuszczać kochanej matki Nicky'ego... Jak tylko będę mogła, prześlę ci, babciu, gałązkę mirtu i kwiat pomarańczy ze ślubnego bukietu oraz skrawek mojej sukni... Proszę, wybacz mi, babciu, że list ten jest taki krótki, ale mamy jeszcze mnóstwo telegramów, na które trzeba odpowiedzieć, a Nicky bez przerwy musi przyjmować różnych gości. Otrzymałam mnóstwo przepięknych prezentów i postaram się opisać ci je w następnym liście. Jeszcze raz dziękuję ci, babciu, za życzliwość, jaką okazałaś mi swym ciepłym listem, i za wszystkie dary. Twoja szczerze ci oddana, posłuszna i kochająca wnuczka, Alix. "
Z listów Alix: "Mam takie poczucie, iż wszyscy otaczający mojego męża nie są szczerzy i nikt nie chce wypełniać swojego długu względem Rosji. Każdy służy jemu dla kariery i własnych wygód a ja męczę się i płaczę całymi dniami, ponieważ czuję, że mój mąż jest bardzo młody i nie ma doświadczenia, co wszyscy wykorzystują..."
31 grudnia [Ręką Alix] "Dziś ostatni dzień roku - cudownie jest móc spędzić go razem z Nickym. Mój ty słodki Aniele, jeśli w kończącym się roku twoja żoneczka zrobiła coś, co było ci niemiłe, jeśli niechcący sprawiła ci przykrość albo cię zraniła, to proszę, wybacz tej swojej duszce! Moja miłość do ciebie jest tak głęboka, czysta i silna. I bezgraniczna. Bóg niech cię błogosławi i ma cię w swojej opiece"....
niedziela, 17 kwietnia 2016
Z KART BIOGRAFII: ŚMIERĆ ALEKSANDRA III
"O mój Boże ! Ależ się cieszę, że mogłem się z nią spotkać tu w domu i że mam ją cały czas przy sobie - czuję się, jakby zdjęto mi z ramion połowę moich trosk i smutków. Bardzo się rozczuliłem, gdy we dwójkę weszliśmy do pokoju rodziców. Papa był dzisiaj dość słaby, więc przyjazd Alix i rozmowa z ojcem Janem zupełnie go wyczerpały!" 15 października [Ręką Alix] "Moja słodka Dziecino, módl się do Boga, bo On cię pocieszy; nie popadaj w przygnębienie, bo On wspomoże cię w twych kłopotach; twoje słoneczko modli się i za ciebie, i za kochanego chorego. Mój kochany Chłopczyku, kocham cię - bardzo czule i bardzo głęboko. Bądź stanowczy i żądaj, by doktor Leyden i ten drugi Z[acharin] codziennie na osobności zdawali ci relację z tego, w jakim stanie jest twój papa, i by mówili ci dokładnie, jakie mają dla niego zalecenia, tak byś zawsze o wszystkim wiedział pierwszy. Będziesz mógł wtedy przekonać papę, by robił wszystko, co trzeba. Jeśli lekarz będzie miał jakieś życzenia albo będzie czegoś potrzebował, niech także przychodzi z tym do ciebie. Nie pozwól, żeby inni stawiani byli na pierwszym miejscu z pominięciem ciebie. W końcu to ty jesteś synem swego kochanego ojca i to tobie muszą o wszystkim mówić i o wszystko prosić. Okaż swoją wolę i nie dopuść do tego, by inni zapomnieli, kim jesteś. Wybacz mi, mój kochany."
Cierpienia chorego trwały 10 dni od czasu przyjazdu Alix. "Przywitano ją chłodno, szczególnie księżna A. A. Oboleńska i grafinia Woroncowa. Było jej ciężko i czuła się ona osamotniona. Nie podobały się jej szumne rodzinne obiady na górze... w takim momencie, gdy dni i godziny życia imperatora były policzone." - pisała później Wyrubowa.
Z dziennika Nicky'ego, 20 października, Liwadia
"O mój Boże , o Jezu, co za dzień! Pan powołał dziś do siebie naszego drogiego, uwielbianego Papę. W głowie mi się kręci i ciągle nie mogę w to uwierzyć; to wprawdzie straszna rzeczywistość, ale wydaje mi się całkiem niepojęta. Przez cały ranek siedzieliśmy przy nim na górze! Oddychał bardzo ciężko i ciągle musiano mu podawać tlen. O trzeciej trzydzieści przyjął Komunię, a potem dostał lekkich konwulsji i przyszedł koniec - tak szybko się to stało! Ojciec Jan stał przy nim ponad godzinę podtrzymując mu głowę. Umarł święty! Panie, pomóż nam w tych trudnych dniach! Biedna, kochana Mama! Wieczorem o wpół do dziesiątej w tej samej sypialni odmówiliśmy modlitwę za zmarłych! Czułem się tak, jakbym i ja sam umarł..."
Z pamiętników Sandra (Wielkiego Księcia Aleksandra Michałowicza)
"Razem z Nickym staliśmy na werandzie przepięknego pałacu w Liwadii i trzymając pojemniki z tlenem patrzyliśmy na koniec Kolosa. Umarł tak, jak żył - zagorzały wróg podniosłych przemów, zatwardziały przeciwnik melodramatycznych sytuacji. Wyszeptał tylko krótką modlitwę i ucałował żonę. Wokół jego ciała, z którego uszło już życie, stał tłum krewnych, dworzan, lekarzy i służących, a wszyscy oni zdawali sobie sprawę z tego, że nasz kraj utracił właśnie człowieka, który był filarem podtrzymującym go przed upadkiem w przepaść. I nikt nie rozumiał tego lepiej od Nicky'ego. Wtedy właśnie po raz pierwszy i zarazem ostatni w życiu widziałem w jego oczach łzy. Pociągnął mnie za rękę i poprowadził na dół do swego pokoju. Padliśmy tam sobie w objęcia i razem gorzko płakaliśmy. Nicky zupełnie nie mógł pozbierać myśli. Wiedział,że obecnie on jest carem, i świadomość tego przerażającego faktu przytłaczała go. „Sandro, co ja mam zrobić?", pytał żałosnym głosem. „Co stanie się ze mną, i z tobą, z Ksenią, z Alix, z mamą i całą Rosją? Nie jestem gotów, żeby zostać carem. I nigdy nie chciałem nim być. Nie mam pojęcia o rządzeniu krajem. Nie wiem nawet, jak rozmawia się z ministrami".
Już następnego dnia Alix w obecności najbliższej rodziny Mikołaja, przyjmowała prawoslawną wiarę z imieniem Aleksandra Fiodorowna. Z dziennika Nicky'ego, 21 października
"Ciepłym promykiem radości zesłanym nam przez Pana w tym głębokim smutku było to, że dziś o dziesiątej w obecności całej rodziny moja ukochana Alix została namaszczona świętymi olejami, a po Liturgii razem z mamą i Ellą wspólnie przyjęliśmy Komunię. Alix powtarzała wszystkie formuły i modlitwy nadzwyczaj poprawnie i wyraźnie! Po obiedzie, a potem jeszcze raz o dziewiątej odmówiliśmy modlitwę za zmarłych. Twarz papy wygląda bardzo pięknie - jest uśmiechnięta, jakby zaraz miał się roześmiać. Przez cały dzień odpowiadałem z Alix na telegramy; zająłem się także dokumentami, które przyniósł ostatni kurier. Nawet pogoda się zmieniła - zrobiło się zimno, a od morza wieje chłodny wiatr. "
W rodzinnym gronie toczyły się rozmowy na temat ślubu Mikołaja i Alix. Narzeczeni pragnęli zawrzeć związek małżeński jeszcze na Krymie, w intymnym gronie, czemu mocno sprzeciwili się wujkowie Mikołaja.
Rozpoczęła się długa droga - przenosiny zwłok z Krymu do stolicy. Za konduktem żałobnym jechała młoda narzeczona. Nagła śmierć 49-letniego władcy była szokiem dla ludzi, którzy widząc Alix szeptali: "ona przyjechała za trumną, ona przyniesie nam nieszczęście"... Trwały uroczystości pogrzebowe i... przygotowania do ślubu...
środa, 13 kwietnia 2016
SAD SERCA
W Biblii znajdziemy wysoką duchowną naukę, która ma na celu przemienić uprawianą ziemię w Rajski sad. Słowo Chrystusa powinno działać od wewnątrz, dlatego powinno dotrzeć do naszego serca i my sami powinniśmy pozwolić jemu w nas zamieszkać.
*
Biblię należy czytać ze zrozumieniem. Należy pilnie wynikać w jej treść, ponieważ w każdym jej fragmencie znajdziemy ważne pouczenia, pomoc, pocieszenie, wskazówki, jak zmieniać się na lepsze. Słowo Boże to niegasnący płomień łampady. Tam, gdzie pada jej światło, widoczne stają się zabrudzenia, plamy i skazy w życiu i w sercu. Gdzie by nie było głoszone słowo Chrystusa, obnaża ono i oczyszcza nasze niedoskonałości.
*
Słowa Chrystusa są jak ziarna przyniesione z Nieba. Zasiane na świecie i teraz wzrastają wszędzie tam, gdzie rozprzestrzeniła się prawosławna dobra nowina. Życie każdego prawosławnego chrześcijanina jest niczym maleńki sad, gdzie wzrasta miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, dobroć i inne duchowne wartosci..
niedziela, 10 kwietnia 2016
Chrystus przyzywa wszystkich, aby każdy mógł rozwinąć w sobie najlepsze cechy. Nie jesteśmy jeszcze doskonali. Wewnątrz nas skrywają się takie cechy, które - jeśli ich rozbudzić i rozwijać - pomogą nam być lepszymi, bardziej pomocnymi dla innych.
*
Chrystus zakłada wewnątrz tych, kto za Nim podąża, fundament własnego, Boskiego życia. On wciela się w nich. My sami nie odróżniamy się od innych ani siłą, ani mądrością, ani talentem. Jednak dzięki Łasce Bożej możemy dokonać tego, co byłoby niemożliwe bez pomocy z Jego strony.
*
Czymże jest modlitwa? To przebywanie z Chrystusem.
*
Jesteśmy świadomi, że Bóg ciągle nas widzi, każdy nasz krok, który zamierzamy zrobić na tej ziemi. Jest nam jednak potrzebna pomoc w duchownym rozwoju i tutaj także wspiera nas Niebo: "Pan strzec cię będzie od wszelkiego zła. " (Ps. 120, 7) Bóg Sam jest dla ludzi ucieczką."Temu, którego umysł jest stały, zachowujesz pokój; pokój mówię, bo Tobie zaufał. Ufajcie po wsze czasy Panu, gdyż Pan jest skałą wieczną." (Iz. 26, 3-4) Powinniśmy umysłem i sercem być oddanymi Bogu. To właśnie jest wiara.
Powinniśmy całkowicie wierzyć Bogu, nie doczekawszy się jeszcze pomocy. Oto, co znaczy "mieć nadzieję w Bogu", pełnia wiary i całkowite posłuszeństwo. Wówczas w duszy zapanuje doskonały spokój.
niedziela, 3 kwietnia 2016
Z KART BIOGRAFII - NARZECZONA CAREWICZA
Mikołaja w jego staraniach wspierali liczni przedstawiciele panujących rodów, jednak nikt inny nie miał tak wielkiego wplywu na decyzje Alix, jak jej starsza siostra - Ella. Wielka Księżna Elżbieta Fiodorowna nie miała obowiązku zmieniać wyznanie wychodząc za mąż za Sergiusza Aleksandrowicza, jednak pokochała prawosławie całym sercem.
"8 kwietnia, Koburg. Cudowny, niezapomniany dzień w moim życiu - dzisiaj zaręczyłem się z moją ukochaną Alix. Przyszła o dziesiątej do cioci Michen i rozmawiała z nią przez jakiś czas, a potem spotkała się ze mną. O Boże , ciężar spadł mi z serca; z radością mogłem przekazać wspaniałe wieści papie i mamie! Przez cały dzień chodziłem oszołomiony, nie bardzo zdając sobie sprawę, co się ze mną dzieje!"
10 kwietnia Mikołaj pisał swojej matce - carycy Marii następujące słowa: "Moja najukochańsza Mamo, nie wiem, od czego zacząć, bo tyle mam do powiedzenia, że wszystko mi się już pomieszało. Wiesz już , jaki jest efekt moich oświadczyn; zawdzięczam go łasce Pana naszego, bo przekonany byłem przecież , że to sprawa beznadziejna! Już następnego dnia po przyjeździe tutaj, odbyłem z Alix długą i ogromnie trudną rozmowę, w czasie której próbowałem jej wytłumaczyć, że jedyne co może zrobić, to odpowiedzieć mi "tak!", a ona bez przerwy płakała i tylko od czasu do czasu szeptała: „Nie! Nie mogę!" Ja natomiast ciągle powtarzałem to samo i upierałem się przy swoim. I chociaż ta rozmowa trwała ponad dwie godziny, to i tak do niczego nie doprowadziła, bo żadne z nas nie chciało ulec drugiemu. Następnego dnia obydwoje byliśmy spokojniejsi; dałem Alix twój list, a gdy go przeczytała, nie mogła wyrzec ani słowa. Dla mnie był to znak, że walka, jaka się w niej toczyła od czasu naszej pierwszej rozmowy, bliska jest rozstrzygnięcia. Ślub Erniego i Ducky był tą ostatnią kroplą, która przelała kielich jej cierpienia i niezdecydowania. Postanowiła pomówić z ciocią Michen, zresztą tak również radził jej Ernie. A kiedy wyjeżdżał , zdążył jeszcze szepnąć mi do ucha, że istnieje iskierka nadziei na pomyślny wynik tych rozmów. Muszę przyznać, iż przez całe te trzy dni dręczył mnie straszliwy niepokój; wszyscy krewni ciągle wypytywali mnie dyskretnie o Alix, zapewniali mnie o swojej życzliwości, co było bardzo wzruszające, życzyli mi wszystkiego najlepszego. Mnie jednak, nie wiadomo czemu, ogarniał jeszcze większy strach i zwątpienie, i obawiałem się, że sprawy się nie ułożą. Cesarz [Wilhelm] też się starał i nawet rozmawiał z Alix, a rano, 8 kwietnia, przyprowadził ją do nas do domu. Alix udała się wtedy na rozmowę z ciocią Michen, a wkrótce potem przyszła do pokoju, w którym siedziałem razem z wujkami, ciocią Ellą i Wilhelmem. Wszyscy wówczas wyszli zostawiając nas sam na sam i... pierwsze, co Alix wtedy powiedziała, było, że ... się zgadza! Boże , co się ze mną w tamtej chwili działo! Rozpłakałem się jak dziecko, ona zresztą także, ale twarz jej zmieniła się momentalnie -rozpogodziła się i ogarnął ją niesamowity spokój. Naprawdę brak mi słów, aby wyrazić, jaki jestem szczęśliwy, a zarazem jak strasznie mi przykro, że nie mogę teraz być przy tobie i uściskać ciebie i papę. Cały mój świat zupełnie się zmienił i wszystko wokół - przyroda, ludzie, każde miejsce wydaje mi się piękne, dobre i pełne radości. Nawet nie byłem w stanie pisać, bo ręce mi się trzęsły, a w dodatku od tamtej chwili nie miałem ani jednej wolnej minuty. Musieliśmy uczestniczyć w zajęciach całej rodziny, no i setki telegramów czekało, byśmy na nie odpowiedzieli; wierz mi, nie mogłem się doczekać, żeby po prostu usiąść gdzieś na chwilkę tylko z moją narzeczoną. Alix całkiem się teraz zmieniła -jest wesoła, rozmowna, żartuje z ludźmi i zrobiła się bardzo czuła. Sam nie wiem, jak dziękować Bogu za tę Jego wielką łaskę. Jeszcze tego samego dnia wybraliśmy się na mszę do kościoła cioci Marii. Była z nami ona i jej zakonnice. Alix prosiła,żebyśmy pojechali do Darmstadt na jedną noc, bo chciałaby zobaczyć swoją ojczystą ziemię teraz, gdy inne już uczucia goszczą w jej sercu. Wprawdzie prosiłem cię, mamo, bym mógł zostać tu jeszcze przez dwa tygodnie, ale obecnie wydaje mi się, że wrócę wcześniej, chyba w połowie tygodnia wielkanocnego. Chciałbym jednak spędzić troszkę czasu spokojnie tylko z Alix. Muszę już kończyć, kochana Mamo. W załączeniu przesyłam ci list od Alix. Całuję kochanego papę i całą resztę. Twój Nicky"
Dziesięć dni później Mikołaj wrócił do domu, gdzie powitali go rodzice, którzy jakby zapomnieli o swojej wcześniejszej niechęci do wyboru syna. W tym samym roku Mikołaj i Alix spedzili niezapomniane półtora miesiąca w gościach u królowej Wiktorii. Alix wnikliwie studiowała język rosyjski oraz podstawy swojego nowego wyznania. Kiedy Mikołaj pożegnał się z narzeczoną i wszedł na pokład Gwiazdy Polarnej, na każdym kroku towarzyszyła mu korespondencja od ukochanej.
"11 lipca, „Gwiazda Polarna"
Mój najsłodszy najukochańszy klejnociku. Brak mi słów, aby powiedzieć, jak okropne było dla mnie to rozstanie; gdyby zdarzały się takie częściej, nie pożyłabym długo! Moje ty kochanie, właśnie przyczytałem twój cudowny długi list, który służący dał mi, gdy weszliśmy na pokład. Odkąd łódź odbiła od brzegu, patrzyłem za tobą tak długo, jak mogłem, ale w pewnej chwili poczułem ucisk w gardle i musiałem się odwrócić, bo z oczu pociekły mi łzy całkiem tak jak dzisiaj po południu. Na szczęście zrobiło się już ciemno, a wszyscy zajęci byli wiosłowaniem. Dziękuję ci, och, tak bardzo ci dziękuję, kochana Alix, za twoje dobre serce i twoją miłość; nie wiesz nawet jak bardzo ja cię kocham i szanuję, moja ty słodyczy. Biedactwo ty moje, cierpiałem razem z tobą, gdy miałaś te straszne bóle w nogach, a mimo to byłaś dla mnie taka dobra i cierpliwa i pozwoliłaś mi być ze sobą. Nie, te przecudowne wieczory z moją dziewczynką zbyt piękne były, by opisać je słowami. Kochana moja, najdroższa , wierz mi, twój chłopczyk kocha cię goręcej i mocniej, niż możesz z to sobie wyobrazić; on tylko nie umie ubrać tego uczucia w słowa! Do widzenia, mój słodki aniele, moja najukochańsza Alix! Bóg niech cię błogosławi za twoją dobroć i życzliwość, jaką mi okazujesz. Bądź pewna miłości swego Nick'ego, który tak jest szczęśliwy, że nie znajduje słowa, któremu mógłby zawierzyć taki skarb jak ty. Twój na zawsze- Nicky."