Z dziennika Ksenii
9 stycznia,
Sankt Petersburg
Biedna królowa zmarła dzisiaj [22 stycznia w Anglii] o siódmej wieczorem! Wielka to tragedia dla całej Anglii i biednych krewnych, zwłaszcza cioci Alix i wujka Bertiego!
Królowa reprezentowała wszystko to, co w Anglii najlepsze; roztaczała wokół nieodparty czar, a ludzie bardzo ją kochali. Mama dostała od cioci Alix dwa telegramy: w pierwszym ciocia pisała, że królowa czuje się nieco lepiej, a w drugim zawiadamiała ojej śmierci. Biedna ciocia Alix pogrążona jest w rozpaczy!
Strasznie mi żal naszej biednej Alix. Tak bardzo kochała swą babkę!
Z dziennika W. Ks. Konstantyna Konstantynowicza
23 lutego 1901
Poproszono mnie, żebym został na obiedzie, przyjęcie jednak przeciągnęło się i caryca musiała czekać na cara dwadzieścia minut. A wyglądała przepięknie i chociaż spodziewa się dziecka, czuje się znakomicie - zupełnie inaczej niż podczas poprzednich ciąż. Dlatego też wszyscy mają nadzieję, iż tym razem urodzi się chłopiec.
List Nicky'ego do króla Edwarda VII 22 maja, Peterhof
Korespondencja prywatna.
Najdroższy wujku Bertie.
...Proszę, wybacz mi, że poruszę tak niezwykle delikatny temat, ale od miesięcy już nie daje mi on spokoju i
w końcu czuję, że sumienie nakazuje mi powiedzieć otwarcie, co myślę. Chodzi mianowicie o wojnę w Afryce Południowej; wierz mi, wujku, że mówię teraz do ciebie jako kochający siostrzeniec.
Pamiętasz na pewno, iż w czasie gdy wybuchła ta wojna, cały świat zaczął pałać do Anglii uczuciem silnej niechęci. W Rosji ludzie byli oburzeni wcale nie mniej niż w innych krajach.
Dostałem wówczas setki listów, telegramów, pism apelacyjnych itd., w których błagano mnie, bym zrobił coś w tej sprawie, nawet gdyby przyszło mi użyć jakichś ostrych środków. Ja jednak wyznaję zasadę, iż nie należy wtrącać się do spraw innych ludzi, zwłaszcza takich, które nie dotyczą mego kraju.
Niemniej jednak cała ta sprawa bardzo obciążyła mnie moralnie. Nieraz miałem ochotę napisać do kochanej babci całkiem prywatnie i zapytać, czy istnieje jakaś szansa na zakończenie wojny w Afryce Południowej. Ale nigdy nie zdobyłem się na napisanie takiego listu, gdyż bałem się, że mógłbym ją zranić, a jednocześnie miałem nadzieję, iż ta wojna niedługo się skończy...
Jeszcze kilka miesięcy, a będzie już dwa lata, odkąd w Afryce Południowej toczą się walki - i do czegi one doprowadziły?
Mały naród desperacko broni swego kraju, którego część jest kompletnie zdewastowana, ludzie tłoczą się w obozach niczym stada zwierząt, a ich farmy są spalone. Oczywiście takie rzeczy zawsze się na wojnach zdarzały i zawsze będą, lecz w tym wypadku — wybacz mi, wujku, to określenie — ta wojna przypomina raczej eksterminację. Przykro się robi człowiekowi na myśl, że to chrześcijanie tak walczą ze sobą! Ile to już tysięcy odważnych młodych Anglików tam poległo! Czy twe pełne życzliwości serce nie pragnie położyć kresu temu rozlewowi krwi? przecież takie posunięcie z twojej strony świat przywitałby z wielką radością.
Mam nadzieję, kochany wujku Bertie, że nie gniewasz się za to, iż tak otwarcie wypowiedziałem się w tej delikatnej kwestii, lecz wierz mi, że kierowały mną jedynie głęboka przyjaźń i oddanie.
Przyjmij, wujku, ode mnie i od Alix najserdeczniejsze pozdrowienia.
Z poważaniem twój kochający siostrzeniec, Nicky
Z dziennika Nicky'ego
5 czerwca 1901, Peterhof
Mniej więcej o trzeciej nad ranem Alix zaczęła odczuwać silne bóle. O czwartej wstałem z łóżka, poszedłem do swego pokoju i ubrałem się. A dokładnie o szóstej urodziła się maleńka dziewczynka - Anastazja. Wszystko poszło wprost wspaniale - szybko i dzięki Bogu bez żadnych komplikacji! A ponieważ poród zaczął się i skończył w czasie, gdy domownicy pogrążeni byli we śnie, my oboje mieliśmy uczucie spokoju i prywatności! Wkrótce potem zasiadłem do pisania telegramów do krewnych i przyjaciół w różnych zakątkach świata. O jedenastej Janiszew przeczytał modlitwy. A o trzeciej odśpiewaliśmy w cerkwi Te Deum. Mama przyjechała z Gatczyny i wybraliśmy się na krótki spacer. Na szczęście humor Alix dopisywał. Malutka waży niecałe sześć kilogramów i mierzy
pięćdziesiąt pięć centymetrów.
Z dziennika Ksenii
Alix czuje się wspaniałe - lecz mój ty Boże! Cóż to za rozczarowanie. ...czwarta dziewczynka! Dali jej na imię Anastazja. Mama powiadomiła mnie o tym depeszą; napisała:
„Alix znów urodziła córkę!"
Z dziennika W. Ks. Konstantyna Konstantynowicza
6 czerwca, Strielna
Nowo narodzona wielka księżna Anastazja przyszła na świat o szóstej rano; poród przebiegał normalnie i trwał tylko trzy godziny, a dziecko jest dość duże. Wybacz nam, Panie, bo wszyscy chyba powitaliśmy te narodziny z rozczarowaniem, a nie z radością; tak wielką mieliśmy nadzieję na chłopca, a okazało się, że to czwarta dziewczynka.
Z dziennika Nicky'ego
10 lipca, Carskie Sioło
Z Peterhofu wróciłem o dwunastej. I obiad, i kolację zjedliśmy sami. Po południu pojechałem odwiedzić mamę. Pograliśmy trochę (w karty). A cały wieczór M. Philippe opowiadał nam i pouczał nas. To były cudowne godziny.
11 lipca
Cała najbliższa rodzina przyjechała na farmę, by zjeść z nami obiad. Przez ten czas „nasz przyjaciel" [Philippe] siedział przy Alix i rozmawiał z nią. Pokazaliśmy mu nasze córki i razem z nim pomodliliśmy się w sypialni!
Potem pojechałem z Alix odwiedzić mamę, która wybierała się właśnie po raz pierwszy do ogrodu. Później grałem w tenisa.
Z pamiętników Feliksa Jusupowa
Dwie córki księcia Czarnogóry, wielka księżna Milica i jej siostra, odegrały w tym okresie główne role na dworze rosyjskim. Pierwsza z nich poślubiła wielkiego księcia Piotra Mikołajewicza, a druga księcia Leuchtenbergu, a potem wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza. księżniczki te znane były w Sankt Petersburgu jako „czarna zagłada". Obie żywo interesowały się okultyzmem i otaczały się wróżbitami i wątpliwej reputacji jasnowidzami. To właśnie za ich pośrednictwem utorował sobie drogę na dwór carski pewien francuski szarlatan o imieniu Philippe, a później Rasputin. A ich pałac był ośrodkiem wszelkiego zła.
Pewnego dnia ojciec mój spacerował sobie brzegiem morza na Krymie i spotkał wielką księżnę Milicę, jak jechała gdzieś z kimś obcym. Ojciec jej się ukłonił, lecz ona nie odpowiedziała. Kiedy spotkał ją kilka dni później, zapytał, dlaczego go zignorowała. „Nie mogłeś mnie widzieć", odparła wówczas wielka księżna, „bo byłam w towarzystwie doktora Philippe'a, a kiedy on ma na głowie kapelusz, staje się niewidzialny, a i ci, którzy przy nim są także".
Jedna z sióstr wielkiej księżnej opowiedziała mi, że jako dziecko schowała się za kotarą i widziała, jak Philippe wchodzi do pokoju; ku jej zdziwieniu wszyscy obecni w pomieszczeniu przyklęknęli i pocałowali jego dłoń.
Z dziennika Nicky'ego
13 lipca, Peterhof
Cudowny ciepły dzień. Miałem niewielkie przyjęcie —jedenaście osób. Obiad zjedliśmy we własnym gronie. O wpół do trzeciej pojechaliśmy do Znamenki i siedzieliśmy w ogrodzie aż do piątej. „Nasz przyjaciel" (Philippe) również był tam z nami. Po powrocie do domu od razu poszliśmy do mamy zjeść z nią podwieczorek. Popływaliśmy trochę w morzu. Po kolacji znów wybraliśmy się do Znamenki i spędziliśmy tam cały wieczór.
15 lipca, Sankt Petersburg
Wybrałem się z Miszą na spacer do ogrodu. Został u nas na kolacji, a o ósmej pojechaliśmy do teatru. Wróciliśmy do domu po drugim akcie i od razu poszliśmy zobaczyć się z „naszym przyjacielem", z którym gawędziliśmy do wpół do trzeciej nad ranem.
19 lipca
Zaraz po kolacji czym prędzej wybraliśmy się do Znamenki. Siedzieliśmy tym razem na górze, bo Milica nie czuła się dobrze. Przez cały wieczór słuchaliśmy, co mówi „nasz przyjaciel".
20 lipca
Cudowny dzień. Prorok Eljasz w przebraniu burzy z piorunami nie odwiedził nas dzisiaj! Alix przyjechała za mną na farmę. Wkrótce potem przybyli wszyscy ze Znamenki, łącznie z „naszym przyjacielem". Zjedliśmy podwieczorek i spacerowaliśmy po parku. Do
domu wróciliśmy o szóstej piętnaście. Potem wybraliśmy się nad morze, żeby popływać. Po kolacji pojechaliśmy do Znamenki na ostami wieczór w towarzystwie „naszego przyjaciela".
Wszyscy modliliśmy się razem.
21 lipca
Pogoda znów jest wspaniała. Pojechaliśmy do Znamenki, Ŝeby pobyć z „naszym przyjacielem" przez tę ostatnią godzinę. Potem z wielkim smutkiem pożegnaliśmy go. O piątej wyjechał do Lyonu.
List Alix do Nicky'ego
27 sierpnia, Carskie Sioło
Mój ty klejnociku,
Chcę, żebyś znalazł przy sobie ten list wtedy, gdy mnie przy tobie nie będzie, abyś czuł
obecność twej żoneczki. Myślami i szczerą modlitwą będę przy tobie przez cały czas. Wiem, że pan P [Philippe] również będzie o tobie myślał i jest to dla mnie pociechą, bo w przeciwnym razie nasze rozstanie byłoby nie do zniesienia. Już sama o myśl o rozłące wydaje mi się okropna, ale Bóg da, że wkrótce znów będziemy
razem —jakże ja będę tęsknić za twymi słodkimi pocałunkami. Mamy szczęście, że cały czas
jesteśmy razem, ale właśnie dlatego każde rozstanie jest dla nas takie trudne.
Nie zapomnij o sobotnim wieczorze - około dziesiątej trzydzieści wszystkie nasze myśli mają
biec do Lyonu. O ile bogatsze stało się nasze życie, odkąd go poznaliśmy, i jakże łatwiej ze
wszystkim się uporać.
Proszę cię, przekaż moje pozdrowienia wujkowi Aleksiejowi, Willy'emu i Henry'emu. Mój
ty słodki najdroższy Nicky, jak bardzo cię kocham, nie ma słów, którymi mogłabym wyrazić,
jak bardzo. Dziękuję ci, mój ty słodki aniele, za całe to uczucie, które mi okazujesz. Bardzo będę dbała o nasze cztery maleństwa...
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz