czwartek, 31 marca 2016

Jednym z ważniejszych sekretów niesienia pomocy jest umiejętność podbudowania innych. Jest to dla nich inspiracją, a jeśli tego zabraknie - wygasają liczne możliwości czynienia dobra.
Bywa, iż uważasz, że nie możesz wiele osiągnąć w życiu, nie jesteś w stanie zrobić niczego dobrego, niczego pieknego... Masz wrażenie, że twoi znajomi też tak myślą i zaczyna opanowywać cię uczucie bezsilności. Następnie pojawia się ktoś, kto dostrzega twoje możliwości, czyje spojrzenie wyławia drogocenne przebłyski twojej duszy, kto widzi w twoim życiu możliwości samorealizacji, czego ty sam nawet nie podejrzewałeś i dzieli się tym wszystkim z tobą. Zdajesz sobie sprawę, jak wielkie to ma dla ciebie znaczenie...
Miłość Jezusa do Szymona, o której On Sam jemu powiedział, i podbudowanie - zapoczątkowały nowe życie. Jezus zaufał Szymonowi i to napełniło go nadzieją.
Chrystus widzi w nas ukryty potencjał i piękno charakteru i spieszy, by pokazać nam skryte w nas bogactwo, co nie zawsze jest takie proste, a czasem bywa nawet bardzo trudne.
Powinniśmy zrozumieć, iż celem Boga, jeśli chodzi o nasze życie, jest upodobnienie nas do Chrystusa. Jeśli niesiemy ciężki krzyż, to dlatego, że dzięki niemu wzrastamy. Jeśli zawiedliśmy się na innych - to jeszcze jedna lekcja cierpliwości i pokory. Jeśli znajdujemy się w trudnym położeniu, to dlatego, abyśmy się uczyli być zadowolonymi z takich warunków, w jakich nas postawiono. Bóg udziela nam lekcji, pomagając zbliżyć się do wzorca, który On Sam dla nas stworzył i przygotowując nas do wyższej posługi. 

niedziela, 27 marca 2016

Mikołaj i Alix we wczesnych latach narzeczeństwa i małżeństwa.


Z KART BIOGRAFII - DROGA DO NARZECZEŃSTWA

Z KART BIOGRAFII - DROGA DO NARZECZEŃSTWA
"Moje marzenie - ożenić się z Alix. Kocham ją od dawna, jednak jeszcze mocniej i głębiej od 1988 roku, kiedy to ona spędziła sześć tygodni w Petersburgu! Długo sprzeciwiałem się swoim uczuciom, starając się oszukać siebie tym, iż spełnienie mojego marzenia nie będzie możliwe.. " (zapis z dziennika Mikołaja, 1892r.)
Alix po raz pierwszy ujrzała przyszłego męża w 1882 roku, na ceremonii ślubnej swojej starszej siostry - Elly (Wielkiej Księżnej Elżbiety Fiodorowny, przyszłej Świętej Prawosławnej), która wychodziła za mąż za Wielkiego Księcia Sergiusza Aleksandrowicza, brata cara Aleksandra III.
Rodzice na początku nie byli zadowoleni z wyboru syna. W roli przyszłej synowej widzieli raczej Księżną Helenę z Francji lub Małgorzatę Pruską.
"Alix kocham już od trzech lat i ciągle mam nadzieję, że o ile Bóg da, pewnego dnia ją poślubię. Rok po tym, jak ją poznałem, zakochałem się w Oldze D., ale to uczucie już mi przeszło! A od czasu obozu w roku 1890 aż do teraz jestem szaleńczo (ale platonicznie) zakochany w tej małej K. Naprawdę serce potrafi człowieka zadziwić! Bo przecież przez cały ten czas ani na chwilę nie przestałem kochać Alix!"(z dziennika Mikołaja)
Jednym z najważniejszych problemów dotyczących zawarcia małżeństwa z rosyjskim następcą tronu była konieczność zmiany wyznania.
(list Alix do Mikołaja, listopada, rok 1893):
"Najdroższy Nicky, Przesyłam ci moje najserdeczniejsze podziękowania za twój list i załączam fotografię, o którą prosiłeś i którą Ella ma ci przekazać. Myślę, że czyjaś silniejsza od naszej wola sprawiła, iż nie spotkaliśmy się w Koburgu, ale w ten sposób dała mi sposobność napisania do ciebie i wyrażenia moich najskrytszych uczuć, których być może nie wyjawiłabym ci wtedy, bo słysząc o nich tak nagle i w pośpiechu, mógłbyś niewłaściwie mnie zrozumieć. Wiesz, co czuję, bo Ella ci już o tym opowiedziała, ale wydaje mi się, że powinieneś usłyszeć to ode mnie. Bardzo długo o tym myślałam i proszę cię, nie sądź, że lekko mi to wyznać, bo strasznie mi żal i jestem ogromnie nieszczęśliwa. Próbowałam spojrzeć na nasz problem ze wszystkich możliwych punktów widzenia, ale wciąż pojawia się ta sama kwestia. Nie mogę zrobić nic wbrew głosowi własnego sumienia. Najukochańszy Nicky, jako człowiek głęboko wierzący na pewno zrozumiesz, że zmianę wyznania uważam za grzech i że byłabym nieszczęśliwa do końca życia mając świadomość, iż postąpiłam źle. Jestem pewna, że nie chciałbyś, abym działała niezgodnie z tym, w co wierzę. Czyż małżeństwo stwo zawarte bez Bożego błogosławieństwa może w ogóle być szczęśliwe? Bo w moim przekonaniu zmiana wiary, w której przecież się wychowałam i którą kocham, jest grzechem. Nigdy już potem nie zaznałabym spokoju ducha i tym samym nigdy nie byłabym w stanie być ci prawdziwą towarzyszką życia, która by cię zawsze wspomagała. Miałabym wrażenie , że coś nas dzieli, bo nie potrafiłabym całkowicie zaakceptować wiary, którą bym przyjęła, i ciągle żałowałabym straty tej, której się wyrzekłam. Żyłabym w kłamstwie wobec ciebie, twojej religii i Boga. Tak właśnie pojmuję dobro i zło, a przekonania religijne, te najbardziej osobiste, które ma każdy człowiek, jak i spokojne sumienie pozostające w zgodzie z Bogiem, są moim zdaniem ważniejsze od spraw doczesnych. Ponieważ nie byłam w stanie zmienić zdania przez te wszystkie lata, myślę, że wreszcie nadeszła odpowiednia chwila, by powiedzieć, iż nigdy nie zmienię swojego wyznania. Jestem pewna, że właściwie mnie zrozumiesz i podobnie jak ja dojdziesz do wniosku, iż w sumie tylko sami siebie zadręczamy marząc o czymś, co jest niemożliwe do spełnienia, i że źle bym postąpiła pozwalając ci żywić złudne nadzieje na coś, czego nigdy nie dostaniesz. Żegnaj mój kochany Nicky; niech Bóg cię błogosławi i opiekuje się tobą. Twoja zawsze kochająca Alix."
(Zapiska w dzienniku Mikołaja):
"Dziś rano otworzyłem pakiecik leżący na moim stoliku od wczoraj i znalazłem w nim list od Alix z Darmstadt, z którego dowiedziałem się, że wszystko między nami skończone - Alix nie jest w stanie zmienić swego wyznania; jest to dla niej przeszkoda nie do ominięcia, przez którą wszystkie moje nadzieje legły w gruzach, a najwspanialsze marzenia i plany się rozwiały. Jeszcze tak niedawno przyszłość wydawała mi się pogodna, interesująca i niosąca spełnienie życzeń, a teraz patrzę w nią całkowicie obojętnie! O tak, czasami ciężko jest człowiekowi podporządkować się woli Boga! Przez cały dzień chodziłem jakby otumaniony; strasznie trudno jest udawać spokojnego i beztroskiego, kiedy nagle zdarza się coś, co przesądza o całym twoim przyszłym życiu i to w taki sposób! "
(odpowiedź Mikołaja na list Alix) :
Najdroższa Alix. Proszę, wybacz mi, że nie odpisałem ci wcześniej, ale możesz sobie chyba wyobrazić, jakim ciosem był dla mnie twój list. Dni mijały, a ja nie mogłem pisać, bo było mi straszliwie smutno. Stopniowo zdenerwowanie minęło, czuję się już spokojniejszy i mogę siąść w skupieniu i odpowiedzieć na twój list. Przede wszystkim chciałbym ci podziękować za szczerość i otwartość, jaką wobec mnie okazałaś! Nie ma nic gorszego niż wzajemne niezrozumienie spowodowane tym, że człowiek niejasno się wyraził. Od początku świadom byłem tej bariery, która nas dzieliła, i przez wszystkie te lata sercem byłem przy tobie, bo doskonałe wiedziałem, jak wielkie trudności będziesz musiała pokonać! A jednak to okropne uczucie, kiedy przez wiele lat człowiek marzy o czymś i wydaje mu się, że już, już.. i to osiągnie, a chwilę potem ni stąd, ni zowąd spada grom z jasnego nieba i wszystko niszczy, a człowiek czuje się tak straszliwie samotny i zdruzgotany! Nie mogę odmówić słuszności tych racji, którymi się kierowałaś, kochana Alix, lecz mogę podać argument równie słuszny - przecież ty właściwie nie wiesz, jak głęboka jest nasza wiara. Gdybyś mogła poznać ją od kogoś, kto sam ją zna, gdybyś poczytała trochę książek , które jasno pokazałyby ci podobieństwa i różnice pomiędzy naszymi wyznaniami, kto wie, może wtedy problem zmiany religii nie wydawałby ci się aż tak trudny, jak wygląda obecnie! To, że jesteś zupełnie sama pozbawiona pomocy drugiej osoby, to również bardzo niedobrze, bo przed tobą stoi przeszkoda, która nas dzieli. I smutne to, tak smutne, aż brak mi słów, że tą przeszkodą jest religia!"
" Najdroższa Alix , czy masz wrażenie , że te pięć lat naszej znajomości przeszło na próżno i do niczego nie doprowadziło? Moim zdaniem na pewno nie, przynajmniej dla mnie. Tylko jak ja mam teraz, nawet po tym smutnym liście, który mi przysłałaś, odmienić swoje uczucia, skoro tak długo czekałem i marzyłem o tobie? Ufam jednak w łaskę Bożą, bo być może wolą Jego jest, byśmy oboje, a zwłaszcza ty, długo cierpieli, i może pomoże nam On pokonać trudności i przejść próby, by wreszcie skierować moją ukochaną na tę ścieżkę, o którą codziennie się dla niej modlę! Och, proszę cię, moja najdroższa Alix, nie mów mi wprost "nie", nie rujnuj mojego życia już teraz! Czy naprawdę myślisz, że tu, czy gdziekolwiek na świecie, można być szczęśliwym bez ciebie? Wiem, że nieumyślnie, ale dawałaś mi nadzieję i pozwoliłaś czekać, czyż więc nasza znajmość może się skończyć w taki właśnie sposób? Och, proszę cię, nie złość się na mnie - wiem, że zaczynam mówić głupstwa, chociaż obiecałem, że zachowam spokój. Jesteś tak wielkoduszna, że na pewno rozumiesz, jak bardzo teraz cierpię. Powiedziałem już jednak wystarczająco dużo i czas, bym skończył ten list. Dziękuję ci serdecznie za twoje prześliczne zdjęcie. Przyjmij ode mnie, najdroższa Alix, życzenia noworoczne - niech ten nowy rok przyniesie ci spokój, szczęście, pociechę i spełnienie marzeń. Bóg niech cię błogosławi i ochrania! Kochający cię i zawsze ci oddany Nicky. "
Nadchodzi rok 1894, a wraz z nim wielkie zmiany w życiu carskiej rodziny i Alix... 
*(cytowane fragmenty korespondencji w przekładzie Małgorzaty Dors pochodzą z książki A. Maylunasa i S. Mironenko - Mikołaj i Aleksandra. Nieznana korespondencja.)

czwartek, 24 marca 2016

Alix z rodzicami. Babka Alix - królowa Anglii Wiktoria.

Z rodzeństwem - obok Alix stoi Ella, przyszła Wielka Księżna Elżbieta Fiodorowna, Święta Prawosławna.

Z KART BIOGRAFII

DZIECIŃSTWO
25 maja (6 czerwca) 1872 r. w księstwie Heskim w Darmstadt (Niemcy) , u księżnej Alicji i księcia Ludwika Heskiego urodziła się córka - przyszła Caryca Aleksandra Fiodorowna Romanowa. Była ona szóstym dzieckiem spośród siedmiorga rodzeństwa (najstarsza Wiktoria, później Elżbieta (Ella), Irena, Ernest-Ludwig (Ernie), Fryderyk (Frittie) oraz młodsza siostra, Maria (May)), a jej babka - królowa Wiktoria w tym czasie rządziła w Anglii. Dziecko otrzymało na chrzcinach imiona: Wiktoria Alix Helena Louise Beatrix von Hessen – jednak w rodzinnym gronie, z powodu dobroci i miłego usposobieniea często zwracali się do niej "Słoneczko".
Surowe zasady moralności i czystości Alix odziedziczyła po swojej matce. Księżna Alicja kochała rodzimą Anglię i jak przystało na angielskie wychowanie, jej dzieci rosły w duchu prostoty i miłosierdzia. Ubranie nie wyróżniało się przepychem, podobnie jak menu: na śniadanie owsianka, na obiad gotowane mięso z ziemniakami w towarzystwie niekończących się deserów z zapiekanych jabłek. Dzieci sypiały jak w wojsku - na żelaznych łóżkach, a rankiem zawsze czekał na nich chłodny prysznic.
Alicja, będąc wspaniałą matką, znajdowała również czas na służenie innym: fundowała szpitale, organizacje pomocy społecznej, nowe siedziby Czerwonego Krzyża.. W zimie często zabierała ze sobą pociechy do szpitali i schronisk, przyuczając je od wczesnego dzieciństwa przynosić innym radość.
Ich młodość była wypełniona dobrymi uczynkami, co nie oznacza, iż pozbawiona radości z zabaw i dziecięcych szaleństw. Księżna Alicja od momentu narodzin pilnie studiowała charakter każdej ze swoich pociech, pomagając uformować go we właściwy sposób.
Charakterystyczna dla Alix nieśmiałość, z którą musiała walczyć całe życie, zaczęła się uwydatniać bardzo wcześnie. W domu była ona miłą i dobrą dziewczynką, jednak z obcymi nie umiała znaleźć kontaktu.
W szczęśliwym okresie dzieciństwa Alix nic nie wskazywało na zbliżające się trudności. Kiedy dziewczynka miała kilka lat, jej młodszy braciszek, Frittie, wypadł z okna w sypialni matki i choć nie miał na ciele żadnej rany – chorujący na hemofilię chłopiec umarł kilka godzin później od wewnętrznego krwawienia. Jego matka nie mogła pogodzić się ze stratą syna. W roku 1878 w Niemczech zapanowała epidemia dyfterytu, która nie ominęła rodziny królewskiej. Zachorowały wszystkie dzieci, następnie książę Ludwik. Królowa Wiktoria na pomoc niemieckim lekarzom przysłała z Anglii własnego doktora, ale mimo wysiłków młodsza siostra May zmarła. Wyczerpana chorobą dzieci i zrozpaczona po stracie córki księżna Alicja po kilku tygodniach osierociła pięcioro rodzeństwa.
Śmierć młodej, trzydziestopięcioletniej matki była dla Alix ogromnym wstrząsem. Odebrano jej nawet stare zabawki, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. Osierocone dzieci z trudem przyzwyczaiły się do nowej sytuacji, która na zawsze pozostawiła po sobie poczucie kruchości własnego życia, a u Alix przypieczetowała chatakterystyczną nieśmiałość. Piętnastoletnia Alix bardzo dobrze znała historię, geografię, literaturę, historię sztuki i matematykę. Grała na fortepianie i biegle opanowała angielski, francuski i niemiecki.
Po śmierci matki szczególną opieką i miłością darzyła ją babka - królowa Anglii. 

Miłość pojmana - związałam jej skrzydła i ona więcej nie odleci..

(...)  W każdym człowieku należy widzieć to, co u niego najlepsze i umieć odnajdywać piękno i dobro w jego życiu, jeśli chcemy inspirować ludzi, aby rozwijali swoje najlepsze cechy. Bóg nie potrzebuje żadnej pomocy, by rozwijały się pączki i zakwitały róże. One powinny rosnąć i kwitnąć w naturalny sposób, tak jak to zadumał ich Stwórca. Zmusić ich, aby zakwitały wcześniej - byłoby dla nich pewną zgubą. Powinniśmy być niezwykle ostrożni, chcąc wywrzeć wpływ na duchowy rozwój innych, szczególnie dzieci. Wywieranie nacisku może przynieść nieodwracalne szkody. Najlepszym, co możemy zrobić dla duchowego rozwoju innego człowieka - otoczyć go atmosferą miłości i wewnętrznej czystości. Każda nowa przyjaźń, w większości przypadków wywiera wpływ na całą naszą przyszłość. Dla każdego z nas wiele znaczy fakt, iż nie jesteśmy komuś obojętni (...) 

Chrystus wie, co znajduje się w sercu człowieka. Kiedy On na nas patrzy, widzi nie tylko to, jakimi jesteśmy, ale również - kim możemy być. Chrystus patrzy na młodego człowieka stojącego przed Nim i widzi w nim - pod tym, co mało atrakcyjne i zewnętrzne, wewnętrzną dojrzałość, do realizacji której Sam przyzywa.
Jezus zawsze zauważa to, co najlepsze w człowieku. On widział możliwość czynienia dobra, która pod całym skąpstwem i nieuczciwością była ukryta w duszy celnika i wybrał jego jednym ze Swoich przyjaciół. W upadłej kobiecie leżącej u Jego nóg, zechciał widzieć nieskalaną,  czystą duszę i dlatego usłyszała ona słowa miłosierdzia i nadziei, które ją ocaliły. U każdego, kto pojawiał się na Jego drodze, dostrzegał możliwość znalezienia czegoś dobrego. (...) 

Swojego zbawienia powinniśmy szukać w takim położeniu, w jakim postawił nas Bóg, a nie - budować zamki z piasku, wyobrażając sobie, ile to byśmy robili dobrego na innym miejscu. A oprócz tego, powinniśmy wierzyć Bogu nawet w najdrobniejszych sprawach. Większość ludzi całe życie wzdycha ze skruchą z powodu swoich nawyków,  rozmyślając o tym, co trzeba byłoby zmienić, układając zasady na przyszłość, której oni oczekują, a której równie dobrze mogą być pozbawieni. W ten sposób tracą czas przeznaczony na dobre uczynki,  niezbędne na drodze zbawienia. Drogą tą należy podążać codziennie i bezustannie. Nie będzie lepszych warunków, niż te, które Miłosierny Bóg daje nam teraz, a co przyniesie jutrzejszy dzień - tego nie wiemy. Zbawienie możemy osiągnąć nie w marzeniach, ale poprzez  gorliwy trud.
Nawet mało ważne szczegóły nabierają znaczenia, kiedy wszystko czynimy zgodnie z wolą Bożą. Z natury mało istotne, nagle stają się znaczącymi, kiedy spełniamy wszystko ze względu Boga, aby na zawsze zjednoczyć się z Nim. Przypomnijcie sobie słowa: "Kto jest wierny w najmniejszej sprawie i w wielkiej jest wierny, a kto w najmniejszej jest niesprawiedliwy i w wielkiej jest niesprawiedliwy." (Łk.16,10)
Dusza, która szczerze dąży do Boga, nigdy nie zważa na to, jak wielkie jest przed nią zadanie. Wystarczy wiedzieć, iż Ten, z Czyjego powodu podejmujemy trud, jest bezgranicznie Wielki, i wszystko, co On stworzył, powinno należeć do Niego; a osiągnąć to można tylko wypełniając Jego wolę..
Znosić wszystko nie tracąc męstwa - oto jest właśnie miara wielkości. Dokąd by nas nie prowadził Bóg, my Jego wszędzie odnajdziemy,  czy to w najtrudniejszym zadaniu, czy w spokojnym rozmyślaniu...
To, co nas ogranicza i pozostawia ranę na naszej wyniosłości, więcej przynosi korzyści, niż to, co może poruszać i inspirować. 

Wielu ludzi nosi w sobie dane im od Boga pragnienie dążenia do doskonałości. Nie bywają oni zadowolonymi sami z siebie, wstydzą się siebie; są targani przez pragnienia, na których wypełnienie nie wystarcza im sił, przez instynkty,  z wpływu których  nie zdają sobie sprawy, przez siły, których nie są w stanie użyć, obowiazki, których nie są w stanie wypełnić, niepokoje, o których nie mogą nikomu szczerze opowiedzieć.. Gotowi z radością zmieniać się na lepsze, stawać się bardziej szlachetnymi, kochającymi, rozsądnymi (...) Takim ludziom można powtórzyć słowa Chrystusa: "Ufaj,  synu!" (Mt. 9,2). Bóg szczodrze obdarza ludzi. Jeśli jest pragnienie tego, co Boskie, ono z pewnością będzie zaspokojone. Jeśli staracie się być lepszymi, tak się stanie. Tylko wierzcie swoim dobrym intencjom, nie próbujcie zagłuszyć w sobie pragnienia czegoś świętego; walczcie, nie zważając na błędy, pomyłki, a nawet grzechy. O każdego, za kogo przyjdzie wam później odpowiadać przed Bogiem, nie przestawajcie walczyć, bez względu na rozczarowania. Niech będą błogosławieni ci, którzy pragną prawdy. Dla nas zostało powiedziane: "A Duch i oblubienica mówią: przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce niech darmo weźmie wodę żywota." (Obj. 22,17)

Caryca Aleksandra z córkami w stroju sióstr miłosierdzia w czasie posługi w szpitalach.

Powinniśmy rosnąć w siłę i prosić w modlitwach, aby Bóg dał nam cierpliwość znosić wszystko,  co On Sam zechce nam posłać. Pokusy, które nas spotykają z przyzwolenia mądrego i kochającego Ojca, poprzedzają nagrody od Niego.
*
Kto zechce rozpalić w sercach innych ludzi miłość do Chrystusa, ten powinien najpierw sam rozniecić w sobie taką miłość.
*
Pamięć o tym, co otrzymaliśmy od Boga w przeszłości, podtrzyma naszą wiarę w czasie nadchodzących prób.
*
Naucz się, jesli Bóg tego zechce - rozstawać się nawet z bliskimi i drogimi tobie ludźmi.


Czym bardziej dusza zbliża się do Boskiego i Wiecznego Źródła Miłości, tym głębiej uświadamia sobie o obowiązkach świętej miłości między ludźmi i tym dotkliwiej odczuwa wyrzuty sumienia za zaniedbanie choć najmniejszych z nich.
Bliżej Boga bywamy wówczas, gdy uważamy siebie samych za najmniej godnych. Tylko wtedy jesteśmy Jemu bliscy, kiedy jest w nas pokora. Czym bardziej pokornym staje się człowiek, tym wiecej spokoju w jego duszy.


Chrześcijaństwo wznosi duszę człowieka ponad przyziemną rzeczywistość. Czuję się szczęśliwą: im mniej nadziei, tym silniejsza wiara. Bóg wie, co dla nas będzie lepsze, a my tego nie wiemy. W nieustannej skrusze zaczynam odkrywać źródło niesłabnącej siły. <<Codzienne umieranie jest drogą ku zyciu>>. 

Życie rodzinne upływa czasem w jaskrawym blasku słońca, czasem w cieniu. Jednakże i w blasku słońca i w cieniu zawsze uczy nas zwracać się ku Niebu, gdzie nasz wielki Dom, w którym pokładamy marzenia i nadzieje, gdzie łączą się na nowo zerwane na ziemi więzy. Na wszystko, co posiadamy i czym się zajmujemy, potrzebne jest Boże błogosławieństwo. Nikt, oprócz Boga, nie podtrzyma nas na duchu w rozpaczy. Życie jest na tyle kruche, iż każde rozstanie może okazać się wiecznym. Nigdy nie mamy pewności , że będzie nam jeszcze dana możliwość poprosić o wybaczenie za złe słowo. Nasza miłość może być szczerą i głęboką podczas słonecznych dni, jednak nigdy nie bywa na tyle silną, jak w czas cierpienia i  smutku, kiedy odkrywają się wszystkie skryte jak dotąd bogactwa.


Jeśli Bóg nie wypełnia naszej prośby, oznacza to, iż jej spełnienie nie wyszłoby nam na dobre. Kiedy prowadzi nas po innej drodze, niż ta, którą sobie wyznaczyliśmy – On ma rację. Kiedy Bóg zechce nas ukarać, robi to z miłością. My wiemy o tym, iż postępuje On tak w imię naszego wyższego dobra.
Bywają nieszczęścia, które ranią jeszcze bardziej, niż śmierć… jednak miłość Boga do nas jest w stanie zamienić każde trudne doświadczenie w błogosławieństwo.


Bez Bożego błogosławieństwa, bez uświęcenia przez Niego małżeństwa, wszystkie pozdrowienia i dobre życzenia od przyjaciół będą tylko pustą mową. Bez błogosławieństwa życia rodzinnego na co dzień, nawet najbardziej oddane i szczere uczucie nie będzie w stanie dać spragnionemu sercu wszystkiego, czego ono oczekuje. Bez błogosławieństwa Nieba, piękno, radość i wartość życia rodzinnego mogą być w dowolnym momencie unicestwione.


Chociaż wewnętrzny spokój jest darem od Boga, powinniśmy się jednocześnie jego nauczyć. Uczyć się, biorąc na siebie brzemię Chrystusowe. Brzemię Chystusowe jest symbolem bycia Jemu pokornym.

Każdy nowy przyjaciel, który pojawia się w naszym życiu, zostaje nam powierzony. Najbardziej prawidłowym pojmowaniem przyjaźni jest świadomość, iż daje ona możliwość służyć, pomagać i chronić drugiego człowieka. Ta chwila, w której u nas pojawia się nowy przyjaciel - jest świętą chwilą. To jeszcze jedno wręczone nam życie, abyśmy mogli być dla niego dobrem, wnieść w niego piękno, stać się dla niego ucieczką i obroną.
Wypełnijcie miłością dni swojego życia. Zapomnijcie o sobie i pamiętajcie o innych. Jeśli komuś potrzebna jest wasza pomoc - okazujcie ją bez wahania, natychmiast... Jeśli serce pragnie pocieszenia, wdzięczności, pragnie podtrzymania na duchu, zróbcie to dla niego już dzisiaj.